Wspomnienia mojego dziadka z okresu II Wojny Światowej.
W maju 2015r. obchodzimy 70 rocznicę zakończenia II wojny światowej. Podczas uroczystości, które się odbywają w naszym państwie oddajemy hołd wszystkim ofiarom tej strasznej wojny.
Ta okropna wojna była dla wszystkich ogromnym wstrząsem i strasznym przeżyciem, które ja poznałam dzięki opowiadaniom mojego dziadka.
Mój dziadek Sylwester urodził się w Poznaniu w 1931r. dziś ma 83 lata.
Doświadczenia z okresu wojny dziadek przekazał mi odpowiadając na kilka pytań:
Magda-ja: Dziadku czy pamiętasz dzień kiedy wybuchła II wojna światowa?
Dziadek: Tak, mimo że miałem niecałe siedem lat to pamiętam, był to czwartek, była słoneczna pogoda i niektórzy sąsiedzi mówili, że odbywają się ćwiczenia wojskowe. Ojciec mój został wezwany do wojska do Lwowa przed 1 września 1939r. Odprowadziliśmy tatę na dworzec kolejowy w Starołęce, a kiedy wróciliśmy do domu razem z sistrami i mamą płakaliśmy. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że wybuchła straszna wojna i nie wiadomo czy kiedykolwiek zobaczymy ojca. 1 września 1939 r., ja jako chłopiec szykowałem się do szkoły, niestety już do szkoły nie poszedłem.
Ja: Czy uczyliście się po kryjomu w domu, czy mieliście jakieś książki?
Dz: W czasie wojny nie chodziliśmy do szkoły. Po jakimś czasie poszliśmy do szkoły na Żegrze.
W klasie niemiecki nauczyciel szedł pomiędzy ławkami i kazał przeczytać z książki zdanie w języku niemieckim. Kto umiał to mógł chodzić do szkoły, kto nie umiał został uderzony w twarz. Od tej chwili do szkoły już nie poszedłem, lecz wychodziłem rano z domu do szkoły, ale do niej nie docierałem. Dopiero po tygodniu przyznałem się mamie, która już nie kazała mi chodzić do tej niemieckiej szkoły.
Ja: A gdzie wtedy mieszkałeś ze swoimi rodzicami?
Dz: Najpierw mieszkaliśmy na ul. Dziedzickiej, w domu rodzinnym. Po jakimś czasie Niemcy wyrzucili nas z domu i wskazali inny dom na ul. Żeglarskiej od strony fortów. W domu tym zamieszkiwało kilka polskich rodzin. Każda rodzina miała przydzielony jeden pokój. Tam mieszkaliśmy do końca wojny. Wokół mieszkali Niemcy.
Ja: Gdzie kupowaliście produkty żywnościowe, czy mieliście wystarczające ilości jedzenia?
Dz: Na osiedlu znajdował się jeden sklep, w którym kupowaliśmy żywność. Mama pracowała w spichlerzu w Starołęce i w kieszeniach od fartucha przynosiła zboże, z którego był pieczony chleb.
Ja: Opowiedz mi dziadku, jakie potrawy gotowała twoja mama, co mogliście wtedy jeść?
Dz: Na obiad mama gotowała grochówkę lub brukiew. Mieliśmy także kozę, która dawała mleko na śniadanie.
Ja: Czy ty dziadku lub ktoś z twojej rodziny był wywieziony gdzieś do pracy?
Dz: Nie, ale w tym czasie jako chłopiec chodziłem kopać rowy przeciwczołgowe w Pokrzywnie.
Ja: Czy pamiętasz jakieś wydarzenia z II wojny światowej?
Dz: W czasie wojny w 1944 przystąpiłem do swojej I Komunii Świętej. Było to w parafii na Łazarzu, gdzie był otwarty kościół. Drugi kościół otwarty był na wzgórzu Świętego Wojciecha. Tylko te dwa kościoły były dostępne w czasie okupacji.
Ja: Czy panowały w rodzinie jakieś ciężkie choroby?
Dz: Nie pamiętam aby ktoś z naszej rodziny chorował.
Ja: Kiedy do domu powrócił z wojny twój tata?
Dz: Ojciec powrócił do domu w ramach wymiany jeńców wojennych w 1940 roku. Do końca wojny pracował w Zakładzie Siły, Światła i Wody na ul. Grobla w Poznaniu.
Ja: A czy wszyscy z twoich bliskich przeżyli te straszną wojnę?
Dz: Niestety, nie wszystkim moim bliskim udało się przeżyć wojnę. Opowiem teraz historię mojej rodziny, którą do dziś pamiętam, bo sam prawie wtedy nie zginąłem.
1 lutego 1945r. przyszli do naszego domu, w którym mieszkaliśmy podczas wojny przy ul. Żeglarskiej, żołnierze radzieccy i kazali nam przenieść się do domu na ul. Dziedzickiej, abyśmy oddalili się od fortów, na których byli jeszcze żołnierze niemieccy. Podczas przeprowadzki moi rodzice ciągnęli wózek z naszym dobytkiem. Ja razem z ciocią pchaliśmy wózek z tyłu. W pewnym momencie Niemcy zaczęli do nas strzelać z fortów. Ciocia została trafiona w głowę i niestety nie przeżyła. Zostawiliśmy ją na ulicy, a my uciekaliśmy. Dopiero w nocy wróciliśmy po jej ciało. Tata zbudował trumnę, w której została pochowana w naszym ogrodzie. Dopiero po zakończeniu wojny gdy w parafii na Starołęce pojawił się ksiądz, trumna została przeniesiona na cmentarz.
Ja: A czy z naszej bliskiej okolicy pamiętasz jakieś inne ważne wydarzenia wojenne?
Dz: Mogę ci opowiedzieć o naszym bliskim sąsiedzie. Na ul. Dziedzickiej, w miejscu gdzie przez wiele lat znajdowało się przedszkole mieszkał pan kapitan Władysław Sidor, który był zawodowym żołnierzem w polskim wojsku. Został on wywieziony wraz z innymi ważnymi dla Polski żołnierzami do Katynia. Tam został stracony w 1940r. Na naszym parafialnym cmentarzu na Starołęce znajduje się jego symboliczny grób.
Ja: A jeszcze dziadku opowiedz mi co działo się w naszych starołęckim forcie, czy tam tak blisko nas toczyły się jakieś walki?
Dz: Pamiętam, że w starołęckim forcie Niemcy prowadzili produkcję części do samolotów.
Ja: Czy pozostały po czasie wojny jakieś pamiątki.
Dz: Ślady tej straszliwej wojny do dnia dzisiejszego widoczne są na naszym oraz kilku pobliskich domach. W ścianach zewnętrznych widoczne są dziury po pociskach z karabinów.
Ja: Kochany dziadku, dziękuję ci za twoje wspomnienia, dzięki twojej relacji ja jako młoda dziewczyna poznałam okropności czasów II wojny światowej.
Magdalena Przybylska
Gimnazjum – Klasa I